poniedziałek, 11 listopada 2013

24. Przenika mnie całą do szpiku kości, powodując brak tchu w piersi..

...

   Jakie to wszystko jest niezwykłe, fascynujące wręcz. Idąc tak po prostu ulicą mijamy tak wspaniałych ludzi, których już nigdy więcej nie zobaczymy.  Widzimy jak się śpieszą, pędzę gdzieś  w dal, razem ze swoimi smutkami, zmartwieniami, szczęściem uśmiechem, smutkiem. Kroczą przez niestabilny, niebezpieczny, stary i dziurawy most zwany życiem, często popełniające błędy dla innych głupie i śmieszne. Popularnym, modnym można rzec ostatnio błędem jest kaleczenie siebie samego. Uważam to za głupotę, głupotę i nic więcej. Jaki ma sens niszczenie swojego pięknego ciała? Ponoć dla uczucia  ulgi.  Robi się po to, żeby zapomnieć. Zapomnieć o czymś nieprzyjemny, co sprawiło nam ból. Niby każda kreska ma coś znaczyć. Czy patrzenie na czerwoną ciecz, rozchodzącą się po śnieżnobiałych płytkach  łazienki ma dawać ukojenie? Czy patrzenie do końca życia na głębokie, sine blizny pomaga zapomnieć? Najgorsze jest to, że gdy wchodzę na portale społecznościowe widzę pełno takich zdjęć, gdzie krew leje się strumieniami, a pod spodem widnieje podpis 'zacne to', 'odważyłam się, jest super' - i uśmiechnięte emotikony. Jeśli to naprawdę dla was jest to takie ważne, dobrze. Róbcie jak chcecie, ale błagam - przemyślcie to wszystko, zanim przejdziecie do czynów. To nie są błahe sprawy.
YourAngel87     Leżymy w parku, na równo przystrzyżonej, zielonej trawie. Trzymamy się za ręce, wpatrując w otchłań naszych oczu. Kocham go, kocham go najmocniej na świecie. To dzięki niemu cały czas mam nadzieję. Nadzieję, że nadejdą lepsze, weselsze dni. Zawsze byłam samodzielna, samotna. Chciałam wszystkim wokoło pokazać, że nie potrzebuję koleżanek, które będą gadać bez końca o sobotnich zakupach w jednej z najdroższych galerii Berlina. Chciałam pokazać, że nie potrzebuję  chłopaka, który będzie trzymał mnie za rękę, i gadał jak bardzo mnie kocha. Chciałam tak i tak postępowałam. I kiedy przez te dwa miesiące byłam sama, bez Moniki i Nathana, wtedy zrozumiałam jak bardzo jestem samotna. Jak bardzo mi z tym niedobrze. Przypominam sobie kiedy oni wszyscy byli ze mną, ale ja nie chciałam z nimi być, unikałam, kłamałam, zwalając winę na brak czasu. Przesiadywałam całe dni na siedzenie w oknie apartamentowca cioci i obserwowałam ludzi. Uwielbiam na nich patrzeć, próbując odczytać ich historię wymalowaną na twarzy. Uwielbiam patrzeć, obserwować, ale dlaczego nie umiem rozmawiać? Tak bardzo bym chciała, tak wiele ciekawych tematów do wykorzystania. Dlaczego zawsze ograniczam się do odpowiedzi : ' tak, yhym, nie, oczywiście, może', choć mogłabym o tym opowiadać godzinami? Wolę żyć szarą rzeczywistością, marząc tylko, że może w końcu wydarzy się coś niesamowitego...

- Nie widzisz jaka ona jest?! Nic nie robi, do pracy nie chodzi, na imprezy nie chodzi, siedzi tylko w pokoju, albo wychodzi na cały dzień. Ona cie wykorzystuje! Stary obudź się, co się z tobą dzieje?
- Nie mów tak. W ogóle nie wiesz jaka ona jest. Jest niezwykła, nie potrafi tak po prostu pójść na piwo jak ty. Jest jej ciężko. Wcale mnie nie wykorzystuje, ja chcę jej pomóc. To jest miłość, Max. Kocham ją. -  całkiem przypadkiem usłyszałam fragment rozmowy chłopców, po drodze do łazienki.
- Nawet ze sobą nie sypiacie. Może się tnie, dlatego zawsze chodzi w zakrytych ciuchach. Ona nie jest normalna!
- Nie mów tak, proszę! Ona i ja to jedność. Uzupełniamy się nawzajem, to nie jest zwykły związek. Nie jestem sobą bez niej. Przy niej czuję, że jestem kimś. Jestem jej opiekunem, dla niej jestem najważniejszy. I nie pozwolę by cokolwiek to zmieniło.
- Co u się dzieję? - Tom i Jay weszli do kuchni. Max popatrzył Nathana, wzruszył ramionami i wyszedł.      
- Nic... - odparł chłopak. - Jakieś plany na dziś?
- Nasze dziewuchy poleciały do Wenecji, na zakupy. Wrócą za tydzień. My jesteśmy wolni, a co u ciebie?- odparł Tom, a Nath westchnął :
- Ja jestem z Julią.
- Może wyjdziemy wieczorem razem do Hyde Parku? Imagine Dragons dziś grają. Myślę, że Julii na pewno się spodobają. - Jay zaczął  robić sobie tosty z serem i nutellą.
- Pogadam z nią.

- Co ty na to?
- Świetny pomysł. Wiele o nich słyszałam. To wspaniali ludzie. Ich płyta 'Night Vision' jest niesamowita Jestem zafascynowana tym zespołem.Z wielką chęcią się tam z wami wybiorę. - Mam  okazję posłuchać ich na żywo i udowodnić, że potrafię być choć w  miarę normalna. Tak, to jest ten czas. Pokażę im, że nie jestem tylko zagubioną w świecie pesymistką, pokażę, że umiem być normalną, dziewczyną.

     Ubrałam się porządnie, prostując nieokrzesane loki. Nie zajęło mi to wiele czasu.  Nie rozumiem dziewczyn, które poświęcają większość wolnego czasu na upiększanie się. Nie jestem specjalnie piękna, ale nie jest ze mną źle. Malować się będę na starość, żeby naprawdę zakryć co nieco. Najważniejszym elementem mojej stylizacji był kapelusz. Ostatnio jest to mój ulubiony dodatek. Noszę je do wszystkiego, jeśli tylko jest taka możliwość.

miasto- Pośpieszcie się, bo nie będzie fajnych miejsc! - poganiałam chłopaków, zniecierpliwiona. Jay szukał czystych skarpet, Tom swoich nowych conversów, Siva rozmawiał przez telefon, a Nathan w ogóle gdzieś zniknął.
- O to się nie martw. Mamy super miejsca... Oo! Znalazłem! Kto by pomyślał, że będą na balkonie... - zastanawiał się lokowaty mężczyzna. Zadziwiające, jacy faceci są bystrzy...
- Witam Panienkę. - Tom ucałował moją dłoń. - Pięknie panienka dziś wygląda. - przyglądał mi się z uśmiechem.
- Dziękuje bardzo. - zarumieniłam się. Rzadko słyszę komplementy od mężczyzn, pomijając Natha. Właściwie  to nigdy.
W salonie zjawił się Jay, również gotowy do wyjścia :
- Możemy już iść, Nathan do nas dołączy na miejscu. A Siva jak będzie chciał to wie, gdzie nas szukać.
- Dobrze, więc chodźmy. - uśmiechnęłam się najpiękniej jak tylko potrafię.
Po wyjściu z budynku chłopcy ujęli mnie 'pod ramię' i maszerowaliśmy ulicami Londynu, szykującymi się do przyjście nocy.

     Chłopcy są niezwykli. Maja niesamowitą osobowość. Potrafią rozśmieszyć mnie, wiecznie smutną pesymistkę do łez. Po drodze rozmawialiśmy o wszystkim tak, jakbyśmy znali się od lat. A przecież spędzam z nimi strasznie mało czasu, co trzeba natychmiast zmienić. Cały czas mnie zagadywali, żartowali między sobą, zwracali sobie uwagi, wyzywali od głupków, co znów powodowało uśmiech na mojej pochmurnej twarzy.
      Miejsca mieliśmy naprawdę super. Pod sama sceną.  Mnóstwo ludzi  zeszło się tego wieczoru, by posłuchać bardzo utalentowanych i przystojnych chłopaków  z  Imagine Dragons. 
Wariowaliśmy  równo, ja również,  a przy  'On Top of The World'  straciłam panowanie nad sobą. To było coś wspaniałego! Ta energia, którą przekazywali nam ze sceny, poprzez swoją muzykę całkowicie mnie napełniła, powodując ekstazę w moim własnym świecie.

Natomiast przy 'Demons' płakałam wtulając się w Natha. Ta piosenka jest wyjątkowa. Przenika mnie całą do szpiku kości, powodując brak tchu w piersi.. To niesamowite jak muzyka działa na człowieka, jak nas zmienia, jak wywołuje w nas przeróżne uczucia.
Niewątpliwie - chłopaki z Imagine Dragons pokazują nam jak brzmi magia. A przede wszystkim, że istnieje.
Jak poprzez proste dźwięki złożone do kupy, można wstrząsnąć ludźmi.
Klaskanie w 'It's Time' jest na to prawdziwym dowodem.

"    It's time to beggin, isn't it?
    I get a little bit
   Bigger but then
  I'll admint
 I'm just the same as I was
 Now don's you understand
That I'm never changing who I am   "

Nigdy nie zapomnę spotkania z nimi. Nie da się inaczej. Na zawsze pozostaną w mojej pamięci.